XXVIII Niedziela Zwykła - 13 października 2024

13 października 2024

Refleksja

Już pobieżna obserwacja życia codziennego ukazuje ogromny kontrast pomiędzy szczytnymi hasłami a postępowaniem pełnym korupcji, zakłamania i fałszu. W świecie reklam i konsumpcjonizmu, w którym media każdego dnia przekonują nas, że musimy posiadać tysiące rzeczy, jeśli chcemy żyć wygodnie i szczęśliwie, rodzi się pytanie o naszą wolność oraz umiejętność panowania nad światem rzeczy. Jak odnaleźć się w gąszczu doraźnego odwoływania się do tych zasad, które sprzyjają realizacji chwilowych oczekiwań, a kwestionują istnienie stałych i niezmiennych zasad moralnych? Jak nie ulec kultowi własnego rozwoju w egoistycznym rozumieniu?

Jezus zwracając się do swoich uczniów, po rozmowie z bogatym młodzieńcem, powiedział: "Dzieci, jakże trudno wejść do królestwa Bożego tym, którzy w dostatkach pokładają ufność". Nie słyszymy w Jego słowach potępienia bogactwa, ale ukazanie, jak ludzie winni używać bogactw tego świata, żeby nie stały się one dla nich przeszkodą w zbawieniu. Na tym właśnie polega mądrość, która jest najcenniejszym skarbem. Dlatego Jezus w "Kazaniu na Górze" naucza: "Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie".

Rada ewangelicznego ubóstwa dotyczy wszystkich ochrzczeni. Mają oni naśladować Mistrza, czyli, odwzorowywać swoim życiem te rysy doskonałości moralnej, które posiada Jezus. Taka postawa ukazuje bowiem prawdziwość naszego chrześcijaństwa na drodze do dojrzałości i zjednoczenia z Bogiem. Rady ewangeliczne są zaproszeniem do rozwijania doskonałości miłości. Jak uczy Tomasz z Akwinu, o ile celem przykazań jest odrzucenie tego, co jest niezgodne z miłością, o tyle zadaniem rad jest oddalenie tego wszystkiego, co nie sprzeciwiając się bezpośrednio miłości, może stanowić przeszkodę w jej wzroście.

Aby wzrastać w ewangelicznym ubóstwie ważne jest więc ustawiczne zaufanie wobec Boga, spokojne zaakceptowanie okoliczności życia, które mogą powodować nasze ubożenie, takich jak starzenie się, choroby czy różnorakie niespełnienia. Bóg, który zna zamysły i pragnienia ludzkiego serca pozwala, abyśmy bez lęku patrzyli na siebie i bliźnich, a bez najmniejszego poczucia winy korzystali z dóbr ziemskich.

ks. Leszek Smoliński

Złota myśl tygodnia

Dopiero jak dobijemy do brzegu naszego życia i wejdziemy w rzeczywistość niebieską okaże się jak bardzo byliśmy obdarowani, jak wiele się w niebie działo, abyśmy mogli się zbawić.

ks. Piotr Pawlukiewicz

Patron tygodnia - 14 października

św. Kalikst

Kalikst żył w III wieku. Był rzymianinem, synem Domitiusa z Trastevere. Jako niewolnik Marka Aureliusza Karpofora, bogatego dygnitarza-chrześcijanina, przebywał na dworze cesarskim w Rzymie. Jego pan, chrześcijanin, powierzył mu odpowiedzialność za pieniądze innych chrześcijan. "Bank" upadł. Kalikst, bojąc się, że zostanie oskarżony o kradzież, postanowił uciec z Rzymu. Zatrzymano go po tym, jak wskoczył do morza. Jego właściciel pragnął go zabić. Jednakże dłużnicy wyprosili dla niego ocalenie, licząc na to, że przyzna się do kradzieży i zwróci pieniądze. Kalikst jednakże nie ukradł tych pieniędzy.

Kaliksta aresztowano ponownie - tym razem za bójkę, w którą się wdał. Wysłano go do ciężkiej pracy w kopalni na Sardynii. Uwolniono go na mocy rozkazu cesarza i dzięki interwencji Karpofora. Kalikst przebywał w Antium, gdzie otrzymywał pieniądze na swoje utrzymanie od papieża Wiktora I.

Po powrocie z zesłania został archidiakonem w Kościele rzymskim. Na polecenie papieża św. Zefiryna ok. 199 r. objął zarząd nad cmentarzem przy Via Appia w Rzymie, który dziś nosi jego imię. Pochowano na nim wielu papieży. Po śmierci Zefiryna w 217 r. Kalikst został wybrany papieżem. Mniejszość chrześcijan opowiedziała się jednak za kapłanem Hipolitem, co doprowadziło do powołania pierwszego w dziejach papiestwa antypapieża.

Pontyfikat Kaliksta trwał 5 lat. W tym czasie zajął zdecydowane stanowisko wobec herezji sabelianizmu i monarchizmu, które błędnie interpretowały tajemnicę Trójcy Świętej, a także wobec schizmy Hipolita. Akceptował związki małżeńskie zawierane między osobami wolnymi a niewolnikami. Złagodził wykonywanie pokuty - pozwalał na odpuszczanie grzechów ciężkich. Przypomniał, że Kościół otrzymał prawo przebaczania wszystkich grzechów i wskazywał zarazem na miłosierdzie Boga. Na tej podstawie polecił przyjmować ponownie do Kościoła tych, którzy uprzednio zostali wykluczeni z niego na stałe za bałwochwalstwo, morderstwo czy nieczystość. Warunkiem natomiast powtórnego włączenia do Kościoła tych, którzy w czasie prześladowań odstąpili od wiary, tzw. lapsi, było odbycie przez nich pokuty kościelnej. Z tego powodu często go krytykowano. To właśnie z pism go krytykujących wiemy tak dużo o jego życiu.

W czasie kolejnego prześladowania papież Kalikst poniósł śmierć męczeńską 14 października 222 r. - nie wiadomo jednak, w jaki sposób i z czyjej ręki. Został pochowany na cmentarzu Kalepodiusza przy Via Aurelia. Papież św. Grzegorz III (731-741) przeniósł relikwie św. Kaliksta do kościoła Matki Bożej na Zatybrzu, który prawdopodobnie wybudował.

Według dawnego brewiarza Kalikst I miał ustanowić "suche dni", czyli 12 dni (po 3 dni w każdym kwartale) pokuty i postu. Miał też udzielić chrztu kilku senatorom rzymskim, którzy ponieśli za wiarę śmierć męczeńską. W więzieniu miał uzdrowić strażnika, św. Prywata, i pozyskać go dla Chrystusa. Razem z nim poniósł śmierć męczeńską. Wreszcie, według tego samego źródła, opartego na Księdze Papieży, wyświęcił 8 biskupów, 16 kapłanów i 4 diakonów.

Opowiadanie

Łańcuch i grzebień

W pewnym zakątku świata żyło kiedyś dwoje małżonków, których miłość nie przestawała rosnąć od pierwszego dnia ich ślubu. Byli bardzo ubodzy i wiedzieli, że każdy z nich nosił w swoim sercu niezaspokojone pragnienie: on miał w swojej kieszeni złoty zegarek, który otrzymał od swojego ojca. Z całego serca marzył o złotym łańcuszku. Ona posiadała długie, piękne i jasne włosy, a marzyła o perłowym grzebieniu, którym, niby diademem, mogłaby je ozdabiać.

Z biegiem lat mężczyzna coraz bardziej marzył o grzebieniu, kobieta natomiast robiła wszystko, aby móc zdobyć dla męża złoty łańcuszek.

Od długiego czasu wcale o nich nie rozmawiali, ale ich serca nie przestawały myśleć o tym ukrytym marzeniu.

Rano w dziesiątą rocznice ich ślubu, małżonek spostrzegł zbliżającą się w jego stronę uśmiechniętą żonę. Jej głowa była pięknie ostrzyżona i nie posiadała już swoich lśniących i długich włosów.

Co z nimi zrobiłaś, kochana?- zapytał pełen zdziwienia.

Żona otworzyła swoje ręce, w których migotał złoty łańcuszek.

Sprzedałam je, aby móc kupić złoty łańcuszek do twojego zegarka.

Ach, kochanie, co ty zrobiłaś - powiedział mężczyzna, otwierając dłonie, w których trzymał cudowny perłowy grzebień. - Ja właśnie sprzedałem zegarek, aby ci móc kupić grzebień.

I tak, wpadli sobie w objęcia, szczęśliwi z tego, że mają siebie nawzajem.

Wierzę w Kościół - katechezy o Domu Bożym dla nas cz. 99.

Od IV wieku chrześcijanie wyznają: "wierzę w jeden, święty, powszechny i apostolski Kościół" (BF IX, 10). Jest to bardzo konkretna forma zwiastowania przez Kościół prawdy o sobie, o swej naturze. Kościół jest świadom, że tych czterech wyróżniających go przymiotów, zwanych znamionami (łac. nota), nie posiada sam z siebie. Stanowią nadprzyrodzone wyposażenie, Boży dar, a jako takie oznaczają konkretne zadania dla wszystkich wiernych.

Chrystus przez swego Ducha sprawia, że Jego Kościół jest jeden, święty, powszechny i apostolski. To go zdecydowanie wyróżnia w świecie. By jednak ta inność mogła być rozpoznawana, otrzymane od Boga znamiona nie mogą być lekceważone - trzeba stale dbać o ich rozwój.

Do Soboru Watykańskiego II w czterech znamionach Kościoła Chrystusowego upatrywano zasadniczy wyraz jego Boskiego pochodzenia, natomiast wykazując ich obecność w Kościele katolickim, mówiono o jego wyłącznej prawdziwości. Argumentacja miała formę sylogizmu, czyli wnioskowania pośredniego i zmierzała ku wykazaniu nieprawdziwości innych Kościołów. Wnioskowano w ten sposób: Niewątpliwie Chrystus obdarzył swój Kościół nadzwyczajnymi atrybutami: jednością, świętością, powszechnością i apostolskością. Ponieważ Kościół katolicki posiada je w sposób niemożliwy do zakwestionowania, tylko on jest prawdziwym Kościołem Chrystusowym.

bp Andrzej Czaja