IV Niedziela Wielkanocna - 30 kwietnia 2023
Refleksja
Św. Augustyn, biskup Hippony i doktor Kościoła, wyrażając w swoim dziele pt. "Wyznaniach" swoją tęsknotę za niebem, które określił jako "mieszkanie chwały Pana" tak napisał: "Zbłąkałem się, jak owca zagubiona, lecz ufam, że na własnych ramionach przyniesie mnie w progi twoje ten Pasterz mój, który cię zbudował".
Drzwi i bramy nie tylko umożliwiają wejście do środka, ale także chronią przed niepożądanym gościem, przed złodziejami. Stąd też bramy wjazdowe czy drzwi wejściowe są wykonywane z odpowiednio przygotowanego materiału, by zapewniały bezpieczeństwo. Przychodząc do drzwi czy bramy, zwykle naciskamy przycisk dzwonka lub pukamy, by nam otworzono. Jeśli ktoś usiłuje się dostać do środka nie przez bramę czy drzwi, to czyni to zwykle w złych zamiarach.
Jezus mówi o sobie, że jest "bramą owiec". Ta brama prowadzi najpierw do Kościoła, przez tajemnicę sakramentu chrztu, a następnie do wieczności, przez tajemnicę zwycięstwa Chrystusa nad śmiercią, piekłem i Szatanem. Dzięki dobremu pasterzowi możemy sycić się życiem i doświadczać go w pełni. On stwarza owcom prawdziwe poczucie bezpieczeństwa. Więcej, jest gotów poświęcić życie w ich obronie. Dobry pasterz jest gotów poświęcić życie w ich obronie. Łączy Go z nimi niezwykła więź oparta na wzajemnej znajomości: znam owce moje, a moje Mnie znają. Z tej znajomości płynie ich bezgraniczne zaufanie do pasterza. Woła on swoje po imieniu, wyprowadza, staje na ich czele, a one idą za Nim, gdyż znają Jego głos. Jezus mówi zatem nie tyle o słuchaniu słów pasterza, co jego głosu. "Słowo" stanowi obiektywną treść, która może istnieć i funkcjonować nawet w pewnym oderwaniu od osoby. "Głos" natomiast jest żywym wyrazem obecności i więzi osobowej. "Słuchanie głosu" Pasterza oznacza więc taki sposób komunikacji, który daje doświadczenie bliskości i bezpieczeństwa, poznania w sposób osobisty i intymny.
Świat oczekuje na dobrych pasterzy, potrzebuje ich. Również papież Franciszek wyraża swoje pragnienie w odniesieniu do Kościoła, aby podążał on "drogą w służbie powołań, otwierając przestrzeń w sercu każdego wierzącego, aby mógł z wdzięcznością odkryć powołanie, jakie kieruje do niego Bóg, znaleźć odwagę, by powiedzieć "tak", przezwyciężyć znużenie w wierze w Chrystusa i wreszcie ofiarować swoje życie jako pieśń chwały dla Boga, braci i całego świata". Światowy Dzień Modlitw o Powołania, który przypada w Niedzielę Dobrego Pasterza to wezwanie dla wspólnoty Kościoła do modlitwy za młodych ludzi, którzy słyszą w swoim sercu głos powołania do wyłącznej służby Bogu, by z wiarą i odwagą podjęli to wezwanie.
ks. Leszek Smoliński
Złota myśl tygodnia
My często jesteśmy zmęczeni nie krzyżem, ale narzekaniem.
ks. Piotr Pawlukiewicz
Na wesoło
Żona mówi do męża:
Nie rozmawiam z Tobą!
Dobrze - odpowiada mąż.
Nie interesuje Ciebie, dlatego z Tobą nie rozmawiam? - dopytuje poirytowana żona.
Szanuję Twoją decyzję i wierzę, że jest słuszna - odpowiada mąż.
Patron tygodnia - 5 maja
Św. Stanisław Kazimierczyk
Stanisław Sołtys urodził się 27 września 1433 r. w Kazimierzu, wówczas miasteczku pod Krakowem. Jego ojciec, Maciej, był tkaczem, a zarazem rajcą miejskim. Stanisław ukończył teologię na Akademii Krakowskiej. W 1456 r. wstąpił do klasztoru Kanoników Regularnych Laterańskich przy kościele Bożego Ciała w Krakowie. Klasztor ów został założony na specjalne życzenie świętej królowej Jadwigi. Po przyjęciu święceń kapłańskich (prawdopodobnie ok. 1458 r., można też spotkać datę 1462/1463), przełożeni zlecili mu pełnienie urzędu oficjalnego kaznodziei i spowiednika, a w klasztorze - funkcji mistrza nowicjatu, lektora i zastępcy przełożonego. Powierzonym obowiązkom poświęcił się bez reszty. Był przy tym wierny regule i przepisom zakonnym. "Dla wielu był przewodnikiem na drogach życia duchowego" - powiedział o nim św. Jan Paweł II. Prowadził intensywne życie kontemplacyjne, a zarazem jako znakomity kaznodzieja skutecznie oddziaływał na swoich słuchaczy. Zbliżał ich do Pana Boga nie tylko słowami prawdy, ale również przykładem życia i miłosierdziem wobec bliźnich. Bardzo troszczył się o chorych i biednych, usługiwał im z miłością. Często oddawał część własnego pożywienia potrzebującym. Wiele czasu spędzał na modlitwie, żywił gorące nabożeństwo do Męki Pana Jezusa, czcił Matkę Najświętszą i uważał się za Jej "wybranego" syna. Szczególną pobożnością otaczał swojego patrona, pielgrzymował do jego grobu w katedrze wawelskiej raz w tygodniu.
W klasztorze przeżył 33 lata. Zmarł 3 maja 1489 r. w opinii świętości. Pochowano go pod posadzką kościoła Bożego Ciała, zgodnie z jego pokorną prośbą, aby wszyscy go deptali. Już w rok po śmierci Stanisława sporządzono spis 176 nadzwyczajnych łask uzyskanych dzięki jego orędownictwu. Elewacja relikwii odbyła się w 1632 r. 18 kwietnia 1993 roku podczas uroczystej Mszy świętej beatyfikacyjnej na placu św. Piotra w Rzymie św. Jan Paweł II dokonał potwierdzenia kultu księdza Stanisława Kazimierczyka i zaliczył go do grona błogosławionych. Także w Rzymie 17 października 2010 r. papież Benedykt XVI wpisał go do katalogu świętych.
Opowiadanie
Karawana na pustyni
Podróżował po pustyni pewien potężny monarcha, a w ślad za nim postępowała długa karawana przewożąca należące do niego niezliczone skrzynie złota i drogocennych kamieni.
Podczas drogi jeden z wielbłądów oślepiony rozżarzonym piskiem runął z westchnieniem na kolana i więcej się już nie podniósł.
Skrzynie, które dźwigał zsunęły się z jego boków na ziemię roztrzaskując się a perły i drogocenne kamienie zmieszały się z piaskiem.
Król nie zatrzymał pochodu, bowiem nie miał już więcej skrzyń, a wszystkie wielbłądy były i tak przeciążone. Z gestem wyrażającym tyleż żalu, co i wielkoduszności, zezwolił swym paziom i giermkom pozbierać te cenne kamienie, które zdołają odszukać.
Podczas, gdy poszukiwali chciwie łupu i przetrząsali mozolnie piach, król kontynuował swą podróż po pustyni.
Spostrzegł jednak, że ktoś postępuje nieustannie jego śladem. Odwrócił się i zobaczył, że biegnie za nim spocony i zdyszany jeden z jego paziów.
A ty - zapytał go monarcha - nie zatrzymałeś się, by pozbierać bogactwa?
Młodzieniec odpowiedział mu z radością i dumą:
Ja idę za moim królem!
A może i ty pozostajesz gdzieś na pustyni?
Idź za Twoim Królem, bo w przeciwnym razie zostaniesz sam na pustyni
- a wtedy bogactwa nic nie będą znaczyć!
Wierzę w Kościół - katechezy o Domu Bożym dla nas cz. 23.
Naprawdę trudno przecenić soborowe wskazanie na Kościół jako jedną złożoną rzeczywistość, która zrasta się z pierwiastka boskiego i ludzkiego, i przypomina osobowe zjednoczenie dwóch natur w Jezusie Chrystusie. Chodzi o dostrzeżenie specyfiki natury Kościoła w tym, że jest on równocześnie Boski i ludzki, że stanowi zupełnie niepowtarzalną rzeczywistość bosko-ludzką. Teologia mówi o rzeczywistości teandrycznej, od greckich słów: Theos - Bóg i anthropos - człowiek. Po złożeniu powstaje neologizm: teandryczna, tzn. bosko-ludzka natura Kościoła.
Zasadnicze stwierdzenie Ojcowie Soboru zamieścili w 8. numerze Konstytucji dogmatycznej o Kościele Lumen gentium: Chrystus, jedyny Pośrednik, ustanowił swój Kościół święty, tę wspólnotę wiary, nadziei i miłości tu na tej ziemi, jako widzialny organizm; (...) Wyposażona w hierarchiczne organy społeczność i zarazem Mistyczne Ciało Chrystusa, widzialne zgromadzenie jak i wspólnota duchowa, Kościół ziemski i Kościół bogaty w dobra niebiańskie - nie mogą być pojmowane jako dwie odrębne rzeczy, lecz tworzą one jedną złożoną rzeczywistość, w której zrasta się pierwiastek ludzki i Boski.
Z tekstu wynika, że Kościół jako wspólnota wiary, nadziei i miłości, a więc wspólnota duchowa, stanowi równocześnie widzialny organizm. Jest widzialną społecznością wyposażoną w urzędy i struktury organizacyjne, widzialnym zrzeszeniem, a zarazem mistycznym Ciałem Chrystusa, czyli społecznością ziemską i zarazem bogatą w dary nadprzyrodzone. Przy tym, nie są to jakieś dwie rzeczywistości przystające do siebie czy żyjące w symbiozie, harmonii, lecz tworzy jedną rzeczywistość złożoną, która zrasta się z pierwiastka boskiego i ludzkiego. I w tym ujawnia się specyfika, niesamowita uroda natury i oblicza Kościoła.
bp Andrzej Czaja