Uroczystość Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata - 24 listopada 2024
Refleksja
Tak przed Piłatem, jak i przed nami staje dziś zupełnie inny Król życia, Pan Jezus. I tak charakteryzuje swoje królestwo: "Królestwo moje nie jest z tego świata. Ja się na to narodziłem..., aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu". Syn Boży obwieszcza dobrą nowinę - wraz z Jego przyjściem na świat przybliżyło się do nas królestwo niebieskie. Jest ono inne od ziemskich potęg, gdzie władcy swoją bezwzględnością wykorzystują swoich poddanych. Natomiast Jezus zaprasza nas, swoich przyjaciół, do budowania zupełnie innego królestwa, którego treścią są: prawda i życie, świętość i łaska, sprawiedliwość, miłość i pokój.
Chrystus przyszedł dać świadectwo prawdzie, świadectwo o prawdziwym życiu: nie tylko o jego zasadach, ale o tym, że ono w ogóle istnieje i że można je osiągnąć. Ale osiągnąć tylko w jeden sposób: przez przyjęcie zwierzchnictwa Króla Prawdy, Jezusa. W życiu każdego człowieka jest wydarzenie, które wycisnęło piętno na jego życiu, tworząc "przedtem" i "potem". Przed i po ukończeniu studiów, przed i po ślubie. Kto odkrywa Jezusa jako swego Pana i Zbawiciela, nie ma wątpliwości, jak podzielić swoje życie: przed i po spotkaniu z Chrystusem.
Przyjąć zwierzchnictwo Chrystusa Króla, uczynić Go królem naszego życia, oznacza przyjąć prawdę, czyli słuchać prawdy, którą On objawia swoimi słowami i czynami. Problem w tym, że my często nie chcemy ani znać, ani tym bardziej przyjąć prawdy. Jakże wygodny i niezobowiązujący jest świat kłamstwa, pozorów, złudnych obietnic. W takim świecie żyje się pozornie o wiele łatwiej, bo gdy coś przestaje nam pasować, zawsze można uciec w inne kłamstwo czy złudzenie, wymigać się od odpowiedzialności. Ale ile jest warte życie oparte tylko na kłamstwie? I gdzie takie życie ma kres? Czy nie zagraża mu unicestwienie w świecie pozorów i złudzeń?
Bohater filmowy sam uczynił siebie królem życia, stanowił sam dla siebie punkt odniesienia. My natomiast chcemy przywrócić właściwe, tj. pierwsze miejsce Chrystusowi Królowi, by był Panem naszego serca, naszej rodziny, wspólnoty Kościoła czy Ojczyzny. Obyśmy byli Mu wierni w służbie Jemu samemu i ludziom. Obyśmy nie dawali powodu do słusznych zarzutów i do prześladowań z naszej winy. Niech ludzie, patrząc na nas, chwalą Boga, a nie złorzeczą Mu. Niech z naszych serc popłynie uwielbienie Chrystusa: "Króluj nam Chryste zawsze i wszędzie".
ks. Leszek Smoliński
Złota myśl tygodnia
Wzniesień jest na świecie wiele, ale Golgota jedna.
ks. Piotr Pawlukiewicz
Patron tygodnia - 25 listopada
bł. Elżbieta zwana Dobrą
Elżbieta urodziła się 25 listopada 1386 r. w Waldsee w Górnej Szwabii. Jej rodzicami byli Hans i Anna Achlerowie. Wychowali ją w pobożnej atmosferze; matka chętnie przekazywała małej Elżbiecie opowieści ewangeliczne. Już w dzieciństwie dziewczynka odznaczała się szczególnym nabożeństwem do męki Chrystusa. W wieku 14 lat wstąpiła do Trzeciego Zakonu św. Franciszka. Pragnąc dalszego rozwoju duchowego, obrała za swojego spowiednika Konrada Kügelina, przełożonego kanoników z Waldsee. Dzięki jego prowadzeniu wraz z kilkoma innymi tercjarkami franciszkańskimi w 1403 r. nabyła dom w Reute na obrzeżach Waldsee. Kobiety pragnęły głębiej realizować swoje franciszkańskie powołanie.
Wspólnota ta była pierwszym tego rodzaju klasztorem Zakonu Franciszkańskiego, jako że w tamtym okresie tercjarze w zakonach żebraczych nie mogli jeszcze składać ślubów. Elżbieta poświęciła swoje życie modlitwie i służbie, pracowała w kuchni klasztornej i w ogrodzie, gdzie spędzała długie godziny na rozważaniu Bożych tajemnic.
Słynęła z gościnności, z jaką przyjmowała przybywających do niewielkiego klasztoru. Troszczyła się także o ubogich, którzy przychodzili na furtę prosząc o pomoc. Jej miłość do Najświętszego Sakramentu była tak wielka, że przez ostatnich 12 lat życia karmiła się jedynie Komunią świętą. Według zachowanych przekazów, na jej głowie widać było ślady korony cierniowej, a na jej ciele - ślady biczowania. Chociaż stygmaty pojawiały się na jej rękach tylko czasami, Elżbieta zawsze czuła ból tych ran. Obdarzona była także darem przepowiadania przyszłości - zapowiedziała wybór papieża Marcina V i koniec Wielkiej Schizmy Zachodniej.
Zmarła w 34. rocznicę swoich urodzin w roku 1420. Pochowano ją w kościele parafialnym w Reute. Życie Elżbiety opisał Konrad, jej spowiednik. Kult rozpoczął się jednak dopiero po roku 1623, kiedy to ówczesny przełożony kanoników w Waldsee nakazał otwarcie grobu Elżbiety; po tym wydarzeniu za jej wstawiennictwem zaczęły się dokonywać liczne cuda. Papież Klemens XIII oficjalnie zaaprobował kult Elżbiety 19 czerwca 1766 r.
Opowiadanie
Drogocenny kamień
Dwóch przyjaciół spotkało się ze sobą po długim okresie rozłąki. W tym czasie jeden z nich stał się bogaty, a drugi biedny.
Zasiedli razem do stołu i zaczęli wspominać wspólnie przeżyte chwile.
Podczas prowadzonej rozmowy biedny człowiek nagle przysnął.
Przyjaciel, w przypływie wzruszenia, przed wyjściem z jego domu, wsunął mu jeszcze do kieszeni duży diament o ogromnej wartości.
Jednak gdy jego ubogi przyjaciel obudził się, nie znalazł podarowanego mu skarbu i rozpoczął swój dzień tak jakby nic się nie wydarzyło.
Rok później los sprawił, że dwaj przyjaciele znów się spotkali.
Powiedz mi - powiedział bogaty, widząc znowu swojego przyjaciela w wielkiej biedzie - dlaczego nie uczyniłeś pożytku ze skarbu, który pozostawiłem w twojej kieszeni?
Wierzę w Kościół - katechezy o Domu Bożym dla nas cz. 105.
Tak urzeczywistniana jedność jest równocześnie zadaniem Kościoła. Kreśli je wyraźnie św. Paweł w Liście do Efezjan: "Usiłujcie zachować jedność Ducha dzięki więzi, jaką jest pokój. Jedno jest Ciało i jeden Duch, bo też zostaliście wezwani do jednej nadziei, jaką daje wasze powołanie. Jeden jest Pan, jedna wiara, jeden chrzest. Jeden jest Bóg i Ojciec wszystkich, który jest i działa ponad wszystkimi, przez wszystkich i we wszystkich" (4,3-6).
Wyrażony w tekście nakaz jeszcze lepiej wybrzmiewa, gdy tekst przekształci się na zdanie negatywne: Usiłujcie zachować jedność, ponieważ nie ma drugiego Ciała, innego Ducha, drugiego Pana, innej nadziei, innego Boga, innej wiary, innego chrztu. W stronę Koryntian ten sam Apostoł woła: "Przeto upominam was, bracia, w imię Pana naszego Jezusa Chrystusa, abyście żyli w zgodzie i by nie było wśród was rozłamów; byście byli jednego ducha i jednej myśli" (1 Kor 1,10).
W sytuacji rozlicznych podziałów pośród chrześcijan zadanie troski o jedność urasta do rangi imperatywu "chrześcijańskiego sumienia oświeconego wiarą i kierowanego miłością" (US 8). Kościół, który ma być sakramentem jedności dla całego rodzaju ludzkiego, nie może kroczyć inną drogą, jak drogą ekumenizmu. Chodzi o dzieło przywracania pełnej komunii uczniów Chrystusa (por. US 4), tzn. o odbudowanie widzialnych więzów: wiary, sakramentów, zwierzchnictwa (por. KKK 815). W tym miejscu trzeba pamiętać, że dzieło to przekracza ludzkie siły i zdolności i jako takie wymaga nade wszystko zawierzenia Bogu.
bp Andrzej Czaja