Niedziela Palmowa, czyli Męki Pańskiej 2 kwietnia 2023
Refleksja
W Niedzielę Palmową wpatrujemy się w pokornego Jezusa, którzy wjeżdża na osiołku do Jerozolimy. To On jest głównym bohaterem dzisiejszej liturgii. Jesteśmy świadkami, jak tłumnie zgromadzeni ludzie słali "swe płaszcze na drodze, a inni obcinali gałązki z drzew i słali nimi drogę. A tłumy, które Go poprzedzały i które szły za Nim, wołały głośno: «Hosanna Synowi Dawida. Błogosławiony Ten, który przychodzi w imię Pańskie. Hosanna na wysokościach»". W ten sposób ludzie oddawali chwałę Panu. Chwalić kogoś znaczy uznać, że jest dla nas ważny. Kiedy zatem oddaję Bogu chwałę, to uznaję, że tylko On jest ważny, że On jest na pierwszym miejscu. Jeśli to rozumiemy i przyjmujemy - jeśli każdy z nas to rozumie, odkrywamy wówczas i akceptujemy siebie przed Bogiem i przed drugim człowiekiem. Wtedy też na pewno zaczną się lepiej układać nasze wzajemne relacje.
Jedną z chorób współczesnego człowieka jest przywłaszczanie sobie chwały. Jeśli ktoś z nas myśli: "ja jestem ważny", to z tego punktu widzenia ocenia innych, jako mniej ważnych, będących tłem na własnej "ważności". I traktuje ich "z góry". A jedynym uzasadnieniem dla patrzenia na kogoś z góry jest pochylenie się nad nim, żeby pomóc mu się podnieść. Właściwe patrzenie na świat niszczy zatem grzech, głownie grzech pychy, który nie pozwala odkrywać bogactwa chwały Bożej. To grzech pychy zaślepił serca tych, którzy, kiedy usłyszeli od Jezusa słowa prawdy, zamiast radosnego "Hosanna", zaczęli krzyczeć złowrogie "ukrzyżuj".
Aby oddawać Bogu chwałę swoim życiem, winniśmy nieustannie łączyć się z Jezusem Chrystusem przez miłość. Jego szlak wiedzie od tryumfalnego "Hosanna" do ufnego zawierzenia woli Ojca, który najlepiej wie, czego nam potrzeba, wpierw, zanim Go jeszcze o to poprosimy. Mamy nieustannie śpiewać "Hosanna" pięknym życiem, opartym na skale, którą jest Boży Syn. To On pomaga nam przetrwać życiowe burze, dźwigać krzyż niezrozumienia, braku sensu życia, zagubienia w świecie nadmiaru informacji i propozycji na szczęśliwe życie. To On pomaga nam wybierać dobro, piękno, prawdę, stawiając tamę głupocie, chamstwu i niszczeniu własnego i cudzego życia. Soeren Kierkegaard snuje taką refleksję w książce pt. Bojaźń i drżenie: "(...) każdy był wielki na swój sposób, a każdy w zależności od wielkości tego, co umiłował. Albowiem ten, kto umiłował siebie, był wielki sam przez siebie; ten, kto kochał ludzi, stał się wielki przez swoje oddanie; ale ten, kto Boga ukochał, stał się największy ze wszystkich" (s. 14). Rozpoczynając Wielki Tydzień największych tajemnic naszej wiary, chcemy podążać za prorokiem, który prowadzi nas do poznania pełnej prawdy o otaczającym świecie i o nas samych. Wybierając Jezusa nie tylko oddajemy cześć Bogu Ojcu, ale dostępujemy również wywyższenia.
ks. Leszek Smoliński
Złota myśl tygodnia
Profesjonalizm w Kościele to obowiązek, a nie żadna opcja dodatkowa.
ks. Jan Kaczkowski
Na wesoło
Mężczyzna idzie na poranną Mszę św. w czasie rekolekcji. Wraca po niej do domu i nagle chwyta swą żonę czule w ramiona i zaczyna z nią tańczyć, czego nie robił od 20 lat. Zaszokowana żona pyta:
Czyżby ksiądz rekolekcjonista na kazaniu mówił o tym, jak być dobrym i miłym dla żony?
Nie... mówił o tym, że swój krzyż trzeba dźwigać radośnie.
Patron tygodnia - 4 kwietnia
św. Izydor
Izydor urodził się około 560 r. w Nowej Kartaginie, w prowincji Murcji. Pochodził z rodziny, która dała Kościołowi dzieci wyniesione do chwały ołtarzy - św. Leonarda i św. Fulgencjusza, braci św. Izydora, oraz św. Florentynę - ich siostrę. Legenda głosi, że przy jego narodzinach rój pszczół osiadł mu na ustach i zostawił na nich słodki miód. Miała to być zapowiedź daru niezwykłej wymowy, jaką szczycił się Izydor. Po rychłej śmierci rodziców wychowaniem młodszego rodzeństwa zajął się najstarszy brat, św. Leonard, który był wówczas arcybiskupem w Sewilli. Przy boku brata Izydor miał okazję przypatrzeć się z bliska burzliwym wydarzeniom, jakie przeżywała wtedy Hiszpania. Po jego śmierci Izydor objął biskupstwo i podjął wysiłek odnowy Kościoła.
Zwołał i kierował synodami w Sewilli (619) i w Toledo (633), które m.in. ułożyły symbol wiary odmawiany w Hiszpanii, oraz ujednolicił liturgię. Fundator kościołów, klasztorów, szkół i bibliotek. Zabiegał o podniesienie poziomu intelektualnego i duchowego kleru. Zapamiętano go jako człowieka wyjątkowego miłosierdzia. Był znakomitym pisarzem. Pozostawił po sobie bogatą spuściznę literacką. Św. Braulion, jego uczeń i sekretarz, wymienia ponad 20 zostawionych przez Izydora dzieł. Zwalczał w nich arianizm, zostawił wykład prawd wiary i moralności, pisał o dziejach Gotów i Wandali, którzy opanowali jego kraj. Święty zadziwia rozległością tematyki i podejmowanych problemów. Jego największym dziełem jest dwudziestotomowy Codex etimologiarum - pierwsza próba naukowej encyklopedii, syntezy wiedzy, jaką posiadano za jego czasów.
Wyjątkowa była jego śmierć. Kazał zanieść się do katedry i w obecności biskupów pomocniczych, kapłanów i ludu zdjął swoje szaty biskupie, a wdział pokutny wór, głowę posypał popiołem i zalany łzami odbył spowiedź publiczną. Błagał, by mu odpuszczono jego przewiny i zaniedbania, i by się za niego modlono. Potem przyjął Komunię świętą pod dwoma postaciami i pożegnał się ze wszystkimi pocałunkiem pokoju. Zaniesiony do swojej ubogiej izby po 4 dniach oddał Bogu ducha 4 kwietnia 636 roku, gdy miał 82 lata. Pochowano go obok św. Leonarda i św. Florentyny. W roku 1063 jego śmiertelne szczątki przeniesiono do Lyonu, gdzie spoczywają dotąd. Formalna kanonizacja Izydora odbyła się dopiero w 1598 roku. Papież Innocenty XIII ogłosił św. Izydora doktorem Kościoła (1722). Jest patronem Hiszpanii i Sewilli.
Opowiadanie
Demoralizacja
Pewien mistrz murarski pracował wiele lat w wielkim zakładzie budowlanym. Aż kiedyś otrzymał zamówienie na wybudowanie wspaniałej willi według własnego projektu i uznania. Mógł wybrać najpiękniejsze miejsce i nie przejmować się żadnymi kosztami.
Prace rozpoczęły się natychmiast. Wykorzystując jednak pokładane w nim bezgraniczne zaufanie, jakim go obdarzono, najpierw pomyślał sobie, że może użyć starych surowców oraz zatrudnić mniej wykwalifikowanych robotników, aby w ten sposób zagarnąć dla siebie nieuczciwie zaoszczędzone pieniądze.
Kiedy dom został już ukończony, w czasie wydanego na tę okoliczność przyjęcia, wręczył swojemu Prezesowi klucze do posiadłości.
Prezes jednak zwrócił mu je natychmiast i uśmiechając się powiedział:
Ten dom jest naszym podziękowaniem dla ciebie za rzetelną pracę. Niech będzie wyrazem naszego poważania i szacunku.
Twoje dni są cegłami, z których budujesz dom swojej przyszłości...
Wierzę w Kościół - katechezy o Domu Bożym dla nas cz. 19.
Natomiast Duch Święty ujawnia się jako współtwórca i zasada życia, czyli dusza Kościoła. Przez Niego Chrystus ustanowił swoje mistyczne Ciało i stale ożywia ludzi umarłych na skutek grzechu. Ojcowie Soboru Watykańskiego II upatrują w Nim Tego, który wdraża ludzi w egzystencję Kościoła, utrzymuje Kościół w ciągłej młodości, ustawicznie go odnawia i prowadzi ku ostatecznemu spełnieniu (por. KK 4, 7, 48). Krótko mówiąc, w Duchu Świętym Kościół ma swego Ożywiciela. Można Go też nazwać "reżyserem" permanentnej eklezjogenezy, czyli ciągłego rodzenia się Kościoła i jego ciągłej rozbudowy i rozwoju (aedificatio continua), "reżyserem" ciągłego Bożego budowania świątyni z nas - żywych kamieni. Duch Święty urzeczywistnia nasz udział w Boskiej komunii i przez całe wieki rozszerza bosko-ludzką komunię, doskonale zrealizowaną w Chrystusie (tzw. communio perfecta) na coraz szersze kręgi ludzi.
Wiele działań Ducha Świętego uznaje się za eklezjotwórcze, czyli budujące Kościół. On realizuje Kościół jako communio sanctorum, tzn. jako wspólnotę mających udział w rzeczach świętych, w Bożej łasce, w Bożej prawdzie, w ten sposób, że otwiera na Chrystusa ludzkie serca, budząc w nich akt wiary początkowej. W otwarte serca ludzkie wprowadza Chrystusa, animując zwiastowanie słowa i sprawowanie sakramentów, karmi wierzących łaską i prawdą, a rozdzielając charyzmaty, czyli szczególne dary objawiające Ducha, uzdalnia nas do działań dla dobra wspólnoty i zbawczego pożytku świata (por. KK 12; KKK 799). Jako jeden i ten sam w Chrystusie i w nas, w Głowie i członkach, urzeczywistnia w nas żywą więź z Chrystusem i między nami. Dlatego św. Augustyn stwierdza: "Czym jest nasz duch, to znaczy nasza dusza, dla członków ciała, tym jest Duch Święty dla członków Chrystusa, dla Ciała Chrystusa, którym jest Kościół" (Sermones, 267).
Według ojców syryjskich Duch Święty jest Nową Ewą wyprowadzoną z przebitego boku Nowego Adama (por. J 19,30). Z Jego "łona" przychodzą na świat wszystkie dzieci Kościoła. On jest Matką, Rodzicielką Kościoła. Poczyna, rodzi i karmi dzieci Boże. Jego realne macierzyństwo oznacza "łono" nowego życia z Chrystusem; także nowego życia Maryi, które jest źródłem Jej duchowego macierzyństwa wobec członków Kościoła. Maryja jest więc nam duchową matką, ale rzeczywistą matką Kościoła jest Duch Święty
bp Andrzej Czaja