XV Niedziela Zwykła - 14 lipca 2024
Refleksja
Świat potrzebuje wiarygodnych świadków Bożej sprawy, nawet jeśli powierzchownie wydaje się mówić o czymś innym. Doskonale tę prawdę rozumiał Mistrz z Nazaretu. Jak podaje Ewangelia, jednym z celów wybrania przez Niego Dwunastu było ich posłanie, by głosili Dobrą Nowinę. Mieli w imię Jezusa wzywać do nawrócenia, wyrzucać złe duchy oraz uzdrawiać. Ta misja mogła się skończyć również zlekceważeniem i odrzuceniem, bo kto lubi słuchać napominania i pouczania przez innych? Jak ktoś może wtrącać się w czyjeś "osobiste" życie. Przecież słuchacze sami najlepiej wiedzą, co jest dla nich najlepsze! A prorok niech przyjrzy się samemu sobie: jak wygląda, w co się ubiera, czym jeździ... Sami też nie lubimy, kiedy ktoś mówi źle o nas, lepiej jest, kiedy mówi o innych. Nie ufamy mu. Łatwiej jest zaatakować niż przyjąć krytyczną uwagę pod swoim adresem i wyciągnąć z niej wnioski. Czy jednak wolimy pochlebców i klakierów od ludzi, którym zależy na naszym rozwoju, świętości, życiu wiecznym?
Ewangeliczny przykład jest wyzwaniem dla rodziców, nauczycieli, wychowawców, katechetów i duszpasterzy. Wszyscy bowiem musimy uczyć się "bycia z Jezusem" i współdziałania dla dobra Kościoła. Wyraźnie zachęca nas do tego św. Paweł: "[Bóg] z miłości przeznaczył nas dla siebie jako przybranych synów przez Jezusa Chrystusa, według postanowienia swej woli, ku chwale majestatu swej łaski, którym obdarzył nas w Umiłowanym". Nauczanie, niesienie Dobrej Nowiny, to nasz wspólny wysiłek. Każdy z nas przez sumienne wypełnianie zadań i obowiązków daje świadectwo swojego posłannictwa. Wypełniając swoje powołanie mamy kochać Boga i ludzi, pomagać im w życiu, prowadzić do Boga. Ks. Janusz Pasierb w książce Czas otwarty tak napisał: "Zbawiam świat i siebie (...) jeśli robię na świecie coś lepiej, jaśniej, coś na rzecz poprawy duchowej czy materialnej bliźniego, gdy zmniejszam na świecie współczynnik okrucieństwa przez dobroć, życzliwość, przez dodanie ludziom otuchy, przetarcie drogi do Boga, do ludzkich serc".
ks. Leszek Smoliński
Złota myśl tygodnia
Modlitwa jest warunkiem nawracania dusz. Bez modlitwy nie podobna wytrwać w powołaniu.
św. Albert Chmielowski
Patron tygodnia - 17 lipca
św. Aleksy
Według syryjskiego tekstu z V wieku, Aleksy był Rzymianinem z bardzo zamożnej rodziny rzymskich patrycjuszów: Eufemiusza i Agle. W dniu swego ślubu potajemnie opuścił dom i udał się z pielgrzymką do Ziemi Świętej. W Edessie miał być żebrakiem. Żył tam z jałmużny. Budował wszystkich niezwykłą pobożnością. Dzielił się z ubogimi wszystkim, co mu tylko zbywało. Tuż przed śmiercią wyjawił, kim jest.
Następnie powrócił do Rzymu, gdzie, nierozpoznany, przeżył 17 lat w maleńkiej celi pod schodami rodzinnego domu. Życie spędził na modlitwie i nawiedzaniu sanktuariów rzymskich. Po śmierci znaleziono w jego ręku kartkę z opisem życia. Według legendy jego śmierć miały zwiastować dzwony wszystkich świątyń Wiecznego Miasta. W pogrzebie miał wziąć udział sam papież i cały Rzym. W jego życiorysie przemieszana jest tradycja z legendą.
W średniowieczu św. Aleksy był bardzo popularną postacią w Europie i Północnej Afryce. Patron licznych zakonów, a także ubogich, pielgrzymów, wędrowców, żebraków. Orędownik podczas trzęsienia ziemi, suszy, złej pogody, w czasie epidemii i plag. Powstały nawet rodziny zakonne pod jego patronatem: bracia aleksjanie, siostry aleksjanki (w. XIV), Kongregacja Sióstr Najświętszego Serca Jezusa i Maryi (w. XIX). Domniemany dom św. Aleksego miał stać w Awentynie. Tam też wystawiono w średniowieczu klasztor benedyktyński i kościół pod wezwaniem św. Aleksego (w. X). Obecna bazylika św. Aleksego pochodzi z w. XVII i należy do najpiękniejszych kościołów rzymskich.
Św. Aleksy był ulubioną postacią w średniowiecznej literaturze i w sztuce scenicznej. Poemat o św. Aleksym jest jednym z najstarszych zabytków języka we Francji. Pojawia się również wcześnie m. in. w tekstach niemieckich i polskich - "Legenda o św. Aleksym" (XV w.). W Polsce święty Aleksy odbierał szczególną cześć w Tumie pod Łęczycą oraz w Płocku.
Opowiadanie
Najpiękniejszy ze wszystkich darów
Każdego poranka bogaty i wszechpotężny król Bengodi odbierał hołdy swoich poddanych. W swoim życiu zdobył już wszystko to, co można było zdobyć i zaczął się trochę nudzić.
Pośród różnych poddanych zjawiających się codziennie na dworze, każdego dnia pojawiał się również punktualnie pewien cichy żebrak. Przynosił on królowi jabłko, a potem oddalał się równie cicho jak wchodził.
Król, który przyzwyczajony był do otrzymywania wspaniałych darów, przyjmował dar z odrobiną ironii i pobłażania, a gdy tylko żebrak się odwracał, drwił sobie z niego, a wraz z nim cały dwór.
Jednak żebrak tym się nie zrażał. Powracał każdego dnia, by przekazać królewskim dłoniom kolejny dar. Król przyjmował go rutynowo i odkładał jabłko natychmiast do przygotowanego na tę okazję koszyka znajdującego się blisko tronu. Były w nim wszystkie jabłka cierpliwie i pokornie przekazywane przez żebraka. Kosz był już prawie całkiem pełen.
Pewnego dnia ulubiona królewska małpa wzięła jedno jabłko i ugryzła je, po czym plując nim, rzuciła pod nogi króla.
Monarcha oniemiał z wrażenia, gdy dostrzegł wewnątrz jabłka migocącą perłę. Rozkazał natychmiast, aby otworzono wszystkie owoce z koszyka. W każdym z nich, znajdowała się taka sama perła.
Zdumiony król kazał zaraz przywołać do siebie żebraka i zaczął go przepytywać.
Przynosiłem ci te dary, panie - odpowiedział człowiek - abyś mógł zrozumieć, że życie obdarza cię każdego dnia niezwykłym prezentem, którego ty nawet nie dostrzegasz i wyrzucasz do kosza.
Wierzę w Kościół - katechezy o Domu Bożym dla nas cz. 86.
Różnicując stany w Kościele, Ojcowie Soboru Watykańskiego II stwierdzają: "Zakonnicy przez swój sposób życia dają wspaniałe i zaszczytne świadectwo, że świat nie może przemienić się i ofiarować Bogu bez ducha ewangelicznych błogosławieństw" (KK 31). Stan, który tworzą, zwany stanem życia konsekrowanego, oznacza wiernych, którzy w sposób szczególny poświęcają się Bogu. Nie jest on "(...) czymś pośrednim pomiędzy stanem duchownym i świeckim, lecz z jednego i drugiego Bóg powołuje niektórych wiernych, aby korzystali w życiu Kościoła ze szczególnego daru i byli, każdy na swój sposób, pomocni w jego zbawczym posłannictwie" (KK 43).
Chodzi o dar Chrystusowego stylu życia w ubóstwie, posłuszeństwie i czystości, który nasz Zbawiciel przekazał w dziedzictwie Kościołowi, a który jest bardzo pomocny w realizacji Królestwa Bożego na ziemi. Osoby, które są powołane do życia tzw. darem rad ewangelicznych i nim starają się żyć, stają się żywymi znakami Królestwa Bożego w świecie, ponieważ kształtują egzystencję chrześcijańską w myśl wezwania św. Pawła z Listu do Kolosan: "Jeśliście razem z Chrystusem powstali z martwych, szukajcie tego, co w górze, gdzie przebywa Chrystus zasiadając po prawicy Boga. Dążcie do tego, co w górze, nie do tego, co na ziemni. Umarliście bowiem i wasze życie ukryte jest z Chrystusem w Bogu" (3,1-4). W takiej perspektywie nietrudno zauważyć, że stan zakonny nie jest bynajmniej owocem ludzkiej inicjatywy. U jego źródeł jest Boskie powołanie i dar. Dlatego w rzeczy samej stan zakonny jest "(...) darem, który Kościół otrzymuje od swojego Pana i który ofiaruje jako trwały stan życia osobie powołanej przez Boga w profesji rad ewangelicznych" (KKK 926). Wskutek przyjęcia daru i życia nim przez tak licznych wiernych "(...) charakterystyczne przymioty Jezusa - dziewictwo, ubóstwo, posłuszeństwo - stają się w pewien swoisty i trwały sposób ‘widzialne’ w świecie, a spojrzenie wiernych zwraca się ku tajemnicy Królestwa Bożego" (Vita consecrata, nr 1).
bp Andrzej Czaja