III Niedziela Wielkanocna - 23 kwietnia 2023

23 kwietnia 2023

Refleksja

W 2006 roku ukazał się we Włoszech film w reżyserii Claudio Malaponti pt. "7 km od Jerozolimy". Główny bohater, Aleksander, specjalista od reklamy, jest mężczyzną po czterdziestce. Kiedy traci pracę i porzuca go żona, wygrywa wycieczkę do Ziemi Świętej. Na pustynnej drodze z Jerozolimy do Emaus spotyka człowieka, który podaje się za Jezusa Chrystusa. Aleksander prowadzi z Nim rozmowę. I chociaż wierzy tylko w to, co dotyka i ogarnia rozumiem, spotkanie z Jezusem z Nazaretu przemienia jego życie.

Pytania i wątpliwości - a któż z nas ich nie ma w życiu... A jakże wiele znaków zapytania znajduje się na naszej drodze kontaktu z Bogiem. Nieraz dziwimy się: jak to ja mogę mieć jakieś pytania, wątpliwości - przecież wiara wydaje mi się czymś oczywistym. Czy zawsze? A przecież Jezus może zniknąć mi nagle sprzed oczu - i co wtedy? Gdzie i u kogo będę szukał wtedy odpowiedzi na moje pytania i wątpliwości? I czy nie pozostanę, jak zasmuceni uczniowie, ze stwierdzeniem: "a myśmy się spodziewali"?

Każdy z nas ma swoje Emaus. A więc momenty swojego życia, gdzie bardziej niż do tej pory, wyraźniej dostrzega Boga i Jego działanie. Kiedy zaczyna na nowo rozumieć, przyjmować i zawierzać Bogu to, co po ludzku wydaje się niezrozumiałe i nie do rozwiązania. Jak uczniowie w drodze do Emaus poszukujemy "utraconej nadziei". A czytając dzisiejszą Ewangelię widzimy, że możemy ją odnaleźć w spotkaniu z Jezusem, który łamie dla nas chleb niebieski, stanowiący źródło naszego życia duchowego i zadatek przyszłej chwały.

Jakże ważne wydaje się w tym miejscu przypomnienie słów św. Jana Pawła II, wypowiedzianych na ówczesnym placu Zwycięstwa w Warszawie 2 czerwca 1979 roku: "Kościół przyniósł Polsce Chrystusa - to znaczy klucz do rozumienia tej wielkiej i podstawowej rzeczywistości, jaką jest człowiek. Człowieka bowiem nie można do końca zrozumieć bez Chrystusa. A raczej: człowiek nie może siebie sam do końca zrozumieć bez Chrystusa. Nie może zrozumieć, ani kim jest, ani jaka jest jego właściwa godność, ani jakie jest jego powołanie i ostateczne przeznaczenie (...) I dlatego Chrystusa nie można wyłączać z dziejów człowieka w jakimkolwiek miejscu ziemi".

Panie, wierzę, że tam, gdzie Ty jesteś obecny, tam jest przyszłość. A "Moja i Twoja nadzieja / Pozwoli uczynić dziś cuda" (zespół Hey). Dlatego głoszę śmierć Twoją, Panie Jezu, wyznaję Twoje zmartwychwstanie i oczekuję Twojego przyjścia w chwale.

ks. Leszek Smoliński

Złota myśl tygodnia

Pokora i delikatność nie są cnotami ludzi słabych, lecz mocnych, którzy nie potrzebują źle traktować inny, aby czuć się ważnymi

papież Franciszek

Na wesoło

Mąż chciał pozbyć się kota wywożąc go 4 ulice dalej. Gdy wrócił do domu kot już siedział na wersalce. Następnego dnia wywiózł go dalej, ale kto znów wrócił. Za trzecim razem wywiózł go za miasto. Po chwili dzwoni do swojej żony i pyta:

Jest kot w domu?

Jest, a co? - odpowiada żona.

Daj mi go do telefonu, bo się zgubiłem.

Patron tygodnia - 26 kwietnia

Święty Klet, papież

Klet (Anaklet I) żył w I wieku. Wiadomości o nim są niepewne. Jedni uważają go za Greka, inni sugerują, że został pomylony z Anicetem, późniejszym papieżem. Według najstarszego wykazu papieży miał być drugim z kolei (po Linusie) następcą św. Piotra (79-88/90) - czyli trzecim papieżem. Za jego pontyfikatu w imperium rzymskim po raz kolejny rozpoczęto prześladowanie chrześcijan. Tradycja chrześcijańska zachowana w Kościele przypisuje Anakletowi ustanowienie 25 prezbiterów w Rzymie i zbudowanie nagrobka w miejscu pochowania Piotra. On też miał zapoczątkować zwyczaj rozpoczynania pism papieskich słowami "Pozdrowienie wam i apostolskie błogosławieństwo".

Został umęczony za cesarza Domicjana. Podawana jest data 26 kwietnia 88 r., chociaż według Euzebiusza z Cezarei (+ 340) miał zginąć w dwunastym roku panowania Domicjana, czyli około roku 92-93. Jego imię jest wymieniane w Kanonie Rzymskim.

Opowiadanie

Wzajemne ocalenie

Pewnego dnia w pewnym bardzo uczęszczanym lesie wybuchł pożar. Wszyscy ogarnięci paniką uciekali. Pozostał jedynie pewien ślepiec i pewien kulawy. Przerażony ślepiec szedł dokładnie w stronę ognia.

Nie tam! Krzyknął do niego kulawy. - Idziesz w stronę ognia!

Gdzie mam więc iść? - zapytał go ślepiec.

Mogę ci wskazać drogę - powiedział kulawy - ale nie mogę uciekać. Jeśli jednak weźmiesz mnie na ramiona, zdołamy obaj uciec stąd i ocalić się.

Ślepiec posłuchał rady kulawego. I w ten to sposób uratowali się obaj.

Gdybyśmy potrafili dzielić się ze sobą wszystkimi naszymi doświadczeniami, pragnieniami i rozczarowaniami, naszymi cierpieniami i naszymi zdobyczami, niejednokrotnie moglibyśmy uratować się przed niebezpieczeństwem i o wiele łatwiej.

Wierzę w Kościół - katechezy o Domu Bożym dla nas cz. 22.

Trójjedynemu Bogu bądźmy więc wdzięczni za Kościół i ulegli Chrystusowi, który jest jego głową oraz Duchowi Świętemu, który jest jego duszą. Sami podejmujmy stale trud współbudowania Kościoła, aby trwał i to tak, jak go Bóg zaplanował, obdarzając ludzi udziałem w Bożym życiu. Dziś potrzeba w tym dziele zwłaszcza naszego zaangażowania misyjnego, potrzeba obudzenia zapału misyjnego. Kościół nie jest tam, jak poucza bardzo mocno papież Benedykt XVI, gdzie się organizuje i rządzi, ale w tych, którzy wierzą i przekazują dar wiary. Mówi nam o tym liturgia Bożego słowa. Nie poradził sobie Samuel w rozeznaniu Bożej woli i podjęciu jej bez Helego. Koryntianie po chrzcie podjęli życie na miarę Bożych oczekiwań dzięki apostołowi Pawłowi. A Piotr przyjął słowo Pana i poszedł za Nim dzięki Andrzejowi, a ten najpierw został pobudzony przez Jana Chrzciciela. Liturgia mówi o łańcuchu przyprowadzania ludzi do Jezusa. Mówi o niesamowitej sztafecie zwiastowania Jezusa. Tą sztafetą zwiastujących Jezusa, tym nieprzerwanym łańcuchem przyprowadzania do Jezusa jest Kościół - wspólnota wierzących.

I nam trzeba włączyć się, być mocnym ogniwem łańcucha przyprowadzających do Jezusa, by ta sztafeta nie została przerwana. To jest droga do zadomowienia się w Kościele i udomowienia się Kościoła w świecie; droga, by Kościół w świecie trwał i rozwijał dalej zbawczą misję.

bp Andrzej Czaja