XVIII Niedziela Zwykła - 4 sierpnia 2024

4 sierpnia 2024

Refleksja

Jezus mówi w Ewangelii: "Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie". Wakacje są dla wielu ludzi poszukiwaniem Boga, który gdzieś zagubił się na drogach codziennego pośpiechu, pogoni za pieniędzmi, znaczeniem, zdobywania kolejnych stopni awansu czy wspinania się po stopniach kariery. Warto więc budzić w swoim sercu pragnienie spotkania z Panem, zwłaszcza w Eucharystii.

"Na tym polega dzieło zamierzone przez Boga, abyście uwierzyli w Tego, którego On posłał". Jak wyjaśnia św. Augustyn, "wierzyć" oznacza spożywać, jeść Chleb życia, tkwić w Chrystusie, tworzyć z Nim wspólnotę, być nasyconym w niewidzialny sposób. To wszystko dokonuje się w Kościele, w znaku celebracji liturgicznej. Najważniejsze zatem, by aby iść na Mszę św. z wielkim pragnieniem, z wielkim głodem spotkania Jezusa. Pomocą może okazać się post eucharystyczny, który pomaga obudzić wewnętrzne pragnienie Słowa Bożego i zjednoczenia z Jezusem w Komunii św. Głód duchowy nie rodzi się jednak automatycznie z głodu fizycznego. On wymaga pracy nad sobą, chęci doświadczenia Jezusa w Eucharystii. Ta godzina postu eucharystycznego to czas, w którym nasze pragnienie Jezusa powinno osiągnąć szczyt. To jest miejsce, by ten krótki czas, ta godzina, która w sposób fizyczny nas wiele nie kosztuje, kosztowała nas duchowo. To takie budzenie pragnienia, budzenie głodu Boga.

"Pokarmem z nieba Pan swój lud obdarzył", gdy Izraelici wędrowali przez pustynię, a Mojżesz wstawiał się za nimi u Jahwe. Ten pokarm, manna, stał się zapowiedzią Eucharystii. A dzisiaj Bóg wzbudza w sercu ludu Bożego pragnienie pokarmu, który nie przemija i którym jest On sam pod postacią Chleba. Komunia przyjęta godnie jest źródłem wielorakich łask, bo jednoczy nas najściślej z Chrystusem i przemienia nas niejako duchowo w Chrystusa. Oczyszcza nas również z grzechów powszednich, chroni od śmiertelnych, osłabia złe skłonności i daje moc do spełnienia dobrych uczynków. Eucharystia pomnaża w nas łaskę uświęcającą i wreszcie jest rękojmią chwalebnego zmartwychwstania i zadatkiem szczęśliwości wiecznej.

Każdy z nas, jako istota żywa, pragnie, nieustannie dąży do tego, co jest poza nim, a ostatecznie dąży do Boga, by wyznać, jak św. Teresa z Avila: "Bóg sam wystarczy".

ks. Leszek Smoliński

Złota myśl tygodnia

Nie wolno Ci niszczyć siebie, bo nie żyjesz tylko dla siebie.

św. Jan Paweł II

Patron tygodnia - 5 sierpnia

św. Oswald

Oswald urodził się około 604 r. jako syn Etelfryda, króla Northumbrii. Gdy Brytowie wywołali powstanie, w którym poległ jego ojciec, Oswald musiał uciekać do Szkocji na wyspę Iona (616), gdzie znajdował się sławny klasztor, założony przez św. Kolumbana (+ 597). Tam Oswald zapoznał się z wiarą i przyjął chrzest. Po śmierci Edwina tron objął Caedwall. Wymordował on braci Oswalda: Osryka i Eanfryda, by w ten sposób pozbyć się rywali. Tyran jednak rządził krajem zaledwie przez rok. Wezwany bowiem przez swoich zwolenników, w 634 r. Oswald wszedł do Northumbrii i pod Hewenfeld zwyciężył Caedwalla, który padł na polu walki. Podanie głosi, że przed bitwą wystawił drewniany krzyż i przy nim skupił swoich rycerzy, modląc się o zwycięstwo krzyża nad pogaństwem.

Po wstąpieniu na tron Oswald wprowadził chrześcijaństwo do Northumbrii. Gorliwie w tej misji wspierali go zakonnicy z wyspy Iona. Wyróżniał się wśród nich św. Aidan, mianowany biskupem. Dla utrwalenia wiary Oswald założył drugi klasztor w Lindisfarne o regule św. Kolumbana. Tam również była stolica biskupa. Według bowiem zwyczaju irlandzkiego opaci byli równocześnie biskupami-ordynariuszami diecezji. Król sprowadzał z różnych stron kapłanów i zakonników, stawiał kościoły i fundował ośrodki parafialne. Przysłużył się Anglii także tym, że zjednoczył w swoim kraju skłócone dzielnice. Za małżonkę obrał sobie Cyneburgę, córkę Cynegilda, panującego nad Wessexami. Zdołał go także pozyskać dla wiary.

Na pół pogańscy panowie poczuli się zagrożeni. W nowej religii upatrywali niebezpieczeństwo, że zostaną pozbawieni dotychczasowej władzy na korzyść króla. Dlatego zmówili się z królem sąsiedniej Mercji, Pendą, i wypowiedzieli wojnę Oswaldowi. W bitwie pod Maserfield (Shropshire) 5 sierpnia 642 r. Oswald poległ w wieku zaledwie 38 lat. Jego ciało porąbano na kawałki, a głowę zawieszono na żerdzi. Po 8 latach w tej części Anglii na nowo zapanowało pogaństwo. Na szczęście nie miało to trwać długo, gdyż Northumbria powróciła niebawem na łono Kościoła. Posiew krwi króla-męczennika nie był daremny.

Kult św. Oswalda rozpowszechnili po Europie mnisi irlandzcy. Ze czcią zebrali sprofanowane szczątki króla i rozmieścili je w swoich klasztorach. Oswald stał się bohaterem eposów, zwłaszcza w Niemczech. Jest patronem angielskiej rodziny królewskiej, krzyżowców i żniwiarzy.

Opowiadanie

Flet i osioł

Na polu leżał porzucony od dłuższego czasu Flet, na którym nikt już nie grał.

Aż pewnego dnia przechodzący obok Osioł dmuchnął w niego z całej siły. Wyzwolił dźwięk piękniejszy niż jakiekolwiek inny, który kiedykolwiek słyszał w swoim życiu. I nie tylko w swoim oślim życiu, ale również w życiu Fletu.

Nie mogąc zrozumieć tego, co się stało (obaj nie byli roztropni, a jedynie wierzyli w roztropność) - oddalili się natychmiast od siebie, zawstydzeni tym, co wydarzyło się najpiękniejszego w ich życiu.

Ileż w naszym życiu porzuconych fletów, osłów? Wielu z nas nie poznało nigdy samych siebie... ukrywają kim są, oczekując miłości od innych nieznanych sobie osób, które również chowają się we własnej skorupie.... A przecież czasami może się zdarzyć jakieś odkrycie, jakaś niespodzianka, jakaś iskra... I ze strachu przed zranieniem, wszystko znowu się kończy....

Wszystko dlatego, że brakuje nam odwagi, aby kogoś pokochać. Trzeba mieć jej tyle samo, jak do tego, aby pokochali nas inni....

Najgłębszym przekonaniem większości ludzi jest: "nie jestem dość dobra", "do niczego się nie nadaje" albo "nie robię wystarczająco dużo". Jeżeli tak myślimy o sobie, to jakim cudem mielibyśmy stworzyć życie oparte na miłości, radości, dobrym samopoczuciu i zdrowiu? Jeśli nie kochasz siebie, nie możesz ofiarować miłości innym...

Wierzę w Kościół - katechezy o Domu Bożym dla nas cz. 89.

W realizacji życia konsekrowanego wielką pomocą jest wspólnota zakonna. Umacnia ona osobę konsekrowaną w danym sposobie życia. Nic jednak nie jest w stanie zastąpić osobistego i całkowitego oddania się, poświęcenia się Chrystusowi. Jest ono tym silniejsze, im silniejsze i trwalsze są więzy z Chrystusem. Dlatego życie konsekrowane winno być całkowicie przeniknięte modlitwą: "nie może istnieć ani rozwijać się bez modlitwy" (KKK 2687).

Dla całego Kościoła communio vitae consecratae stanowi znak pięknej realizacji braterstwa (signum fraternitatis). Ukazuje wszystkim piękno braterskiej komunii i konkretne drogi do niej. "Osoby konsekrowane żyją bowiem "dla" Boga i "z" Boga i "(...) właśnie dlatego mogą świadczyć o mocy łaski, która przynosi pojednanie i niszczy mechanizmy przeciwne jedności, obecne w sercu człowieka i w relacjach społecznych" (VC 41).

To wszystko każe nam stwierdzić, że stanu życia konsekrowanego nie można usunąć z Kościoła. Należy on "nienaruszalnie do jego życia i świętości" (KK 44). Jest głęboko zakorzeniony w przykładzie życia i w nauczaniu Chrystusa, stanowi dar Boga Ojca udzielony Jego Kościołowi za sprawą Ducha Świętego, który jawi się jako znamienity znak Królestwa Niebieskiego (por. DZ 1; VC 1). Stwierdzenia te godzi się szczególnie akcentować dziś, w sytuacji, gdy słyszy się głosy nawet wewnątrz Kościoła, że zakony i zgromadzenia zakonne to już przeżytek, rzecz nie na dzisiejsze czasy, i stąd kryzys powołań zakonnych.

bp Andrzej Czaja