V Niedziela Wielkiego Postu
Refleksja
Wielki Post ma być dla nas czasem spotkania z Bogiem miłosierdzia, który zbawia, wyzwala, dokonuje duchowej odnowy ludzkiego serca. W zapowiadanym przez proroków Mesjaszu rozpoczyna się na nowo historia człowieka. On "swoimi słowami, gestami i całą swoją osobą objawia miłosierdzie Boga" (Misericordiae vultus, 1). Dzięki Niemu otrzymujemy nowe życie. Aby otrzymać nowe życie, potrzeba osobistego spotkania się z Miłością miłosierną. Z Bogiem czułym, delikatnym, pochylonym nad dzieckiem, a jednocześnie wyraźnie rozróżniającego grzech od grzesznika.
Takiego Boga doświadczyła kobieta opisana we fragmencie Ewangelii przeznaczonym na dzisiejszą niedzielę: "Jezus nie patrzył na nią. Schyliwszy się pisał palcem na ziemi. Święty Hieronim twierdzi, że wyliczał w ten sposób grzechy oskarżycieli. Syn Człowieczy wiedząc, że ta nieszczęsna omdlewa raczej ze wstydu niż ze strachu, nie patrzył na nią, są bowiem chwile w życiu człowieka, kiedy największym miłosierdziem jest nie widzieć go. Cała miłość Chrystusa dla grzeszników wyraża się w tym odwróconym wzroku. Tajemnicze zaś znaki, jakie kreślił na ziemi, nie oznaczały nic więcej, jak Jego wolę niepatrzenia na tę nieszczęsną istotę" (F. Mauriac, Życie Jezusa, W-wa 1964, s. 142).Trzeba widzieć także i to, że kobieta, którą do Niego przyprowadzono, nie wypierała się, nie usprawiedliwiała, nie wskazywała nawet na innych, na wspólników jej grzechów, nie twierdziła, że jest bez grzechu i dlatego potrzebowała Jezusa.
"Idź i nie grzesz więcej!" Jak mówił św. Augustyn: kiedy odeszli wszyscy pozostali dwoje: biedna kobieta i miłosierdzie. Jeśli nasza scena jest krzykiem, by rozpoznać w Jezusie miłosierdzie Ojca, musimy sobie uświadomić, czym jest miłosierdzie. To wewnętrzny przymus pochylania się nad tym, co słabe, co domaga się zmiłowania przez swoją bezradność i wynikającą z tego tytułu zależność. Tak opisywana miłość niesie w sobie całkowitą darmowość i bezinteresowność. Tylko dla faryzeuszów wszystko było już jasne. Nie przewidzieli tylko jednego - że Ten, od którego oczekiwali potwierdzenia własnej "sprawiedliwości", własnych grzesznych zamysłów, jest Jedynym Sprawiedliwym i nie przyszedł, by świat sądzić, ale szukać tych, którzy zginęli, tych, "którzy się źle mają".
A dziś Jezus pyta: Kto z was jest bez grzechu? Każdy z nas musi spojrzeć na siebie bez udawania, obłudy, oszukiwania się. Przecież Chrystus już nieraz udowadniał, że zna ludzkie myśli... Spowiadamy się z "grzechów cudzych", oskarżamy, napiętnujemy, domagamy się sprawiedliwości, jesteśmy oburzeni. A Jezus "pisze nam nasze grzechy" i czeka na nasze nawrócenie. Po co więc szukać najpierw błędów u innych, po co oskarżać i napiętnować ich wady? Poczytaj to co Jezus pisze dla ciebie. Nie doświadczysz miłosierdzia Bożego, jeśli będziesz stale twierdził, że nie masz grzechów, że jesteś zdrowy, że masz "tylko lekki katar" i że jesteś bez grzechu, to niepotrzebny ci ani lekarz, ani Boże Miłosierdzie. Spróbuj jednak zdać się na Jezusa, które jak nikt inny zna prawdę o tobie, najlepiej wie, co ci dolega i w jaki sposób uwolnić się od swojej słabości.
ks. Leszek Smoliński
Złota myśl tygodnia
Najsilniejsza bronią w walce z diabłem jest pokora. Skoro nie wie, jak jej używać, nie będzie też wiedział, jak się przed nią bronić.
św. Wincenty a Paulo
Patron tygodnia - 7 kwietnia
Święty Jan Chrzciciel de la Salle, prezbiter
Jan urodził się w Reims 30 kwietnia 1651 r. w podupadłej rodzinie książęcej jako najstarszy z jedenaściorga rodzeństwa. Straciwszy rodziców, przerwał studia na paryskim uniwersytecie i w seminarium, aby zająć się najbliższą rodziną. Po pewnym czasie kontynuował naukę. W wieku 27 lat przyjął święcenia kapłańskie. W trzy lata potem na uniwersytecie w Reims zdobył doktorat z teologii (1680). Zaraz po święceniach otrzymał probostwo. Powierzono mu także kierownictwo duchowe nad szkołą i sierocińcem, prowadzonym przez Siostry od Dzieciątka Jezus (terezjanki). Jan postarał się w Rzymie o zatwierdzenie zgromadzenia zakonnego tych sióstr. Bardzo bolał na widok setek sierot, pozbawionych zupełnie pomocy materialnej i duchowej. Gromadził ich na swej plebanii, której część zamienił na internat. Następnie na użytek biednych dzieci oddał swój rodzinny pałac. Ponieważ sam był zajęty duszpasterstwem, dlatego musiał szukać ochotników, by mu w tej pracy dopomogli. Oni to, pod kierunkiem Jana, zajmowali się wychowaniem i kształceniem dziatwy. Pobożne panie zajmowały się ich żywieniem. Kiedy ani plebania, ani dom rodzinny nie mogły pomieścić przygarniętych, ks. Jan za pieniądze parafialne i otrzymane od pewnej zamożnej kobiety zakupił osobny obszerny dom. Napisał też regulamin, by praca mogła iść sprawnie. Z tych ofiarnych pomocników wyłoniło się z czasem zgromadzenie zakonne pod nazwą Braci Szkół Chrześcijańskich (braci szkolnych). Za jego początek przyjmuje się dzień 24 czerwca 1684 roku. Jan miał wówczas zaledwie 31 lat. Stworzył wiele typów szkół - podstawowe, wieczorowe, niedzielne, zawodowe, średnie, seminaria nauczycielskie. Nauka w nich była bezpłatna. W swoich szkołach wprowadził na pierwszym miejscu język ojczysty, podczas gdy dotychczas powszechnie uczono w języku łacińskim. Zniósł kary fizyczne, tak często stosowane w szkołach w tamtych czasach, a kary moralne ograniczył do minimum. Pierwszeństwo dał wychowaniu religijnemu, które oparł na chrześcijańskiej miłości i poszanowaniu godności człowieka, także dziecka. W roku 1681 powstała pierwsza szkoła założona przez Jana w Reims (1681), kolejna powstała w Paryżu (1688), potem także m.in. w Lyonie i w Rouen. W sto lat potem cała Francja była pokryta szkołami lasaleńskimi. Do rewolucji francuskiej (1789) w samej Francji zgromadzenie posiadało 126 szkół i ponad 1000 członków. Dzisiaj Bracia Szkolni mają swe szkoły w prawie 90 krajach.
Jan de la Salle zostawił po sobie bezcenne pisma. Najwybitniejsze z nich to Zasady dobrego wychowania, które doczekało się ponad 200 wydań; nadto Rozmyślania, Wskazania, jak prowadzić szkoły i Obowiązki chrześcijanina. Jan zmarł po krótkiej chorobie 7 kwietnia 1719 r. Pozostawił po sobie pisma, które przez długi okres należały do kanonu dydaktyki. Beatyfikował go Leon XIII w 1888 roku. On też wyniósł go uroczyście do chwały świętych w roku 1900. Pius XII ogłosił św. Jana de La Salle patronem nauczycieli katolickich (1950). Ciało św. Jana, zbezczeszczone w czasie rewolucji francuskiej w roku 1793, dla bezpieczeństwa przeniesiono do Belgii, a w roku 1937 złożono przy domu generalnym zakonu w Rzymie.
Opowiadanie
Jest w tobie ukryty lew

Pewien mistrz utrzymywał, że posiada księgę, zawierającą wszystko, co jest potrzebne do pojęcia i poznania Boga. Nikt nigdy tej księgi nie widział, aż któregoś dnia pewien naukowiec, usilnie prosząc, zdobył ją od mistrza. Zabrał ją do domu i otworzył z ciekawością...
Każda strona księgi była biała.
• Ależ w książce niczego nie ma! - oburzył się naukowiec.
• Wiem - odpowiedział zadowolony mistrz - ale spójrz, jak wiele rzeczy sugeruje! Każda chwila twojego życia jest białą stroną. To ty masz je zapisać. Nawet jeśli komuś będziesz wydawał się kawałkiem kamienia, jest w tobie ukryty lew. Tylko ty możesz go uwolnić.
Wierzę w Kościół - katechezy o Domu Bożym dla nas cz. 123.
KATECHEZA XI
Kościół naszym domem - dar od Boga i zadanie
W tej części będzie mowa o Kościele jako Bożym domu dla nas. Jak nam powszechnie wiadomo, pod hasłem Kościół naszym domem przeżywamy drugi etap trzyletniego programu duszpasterskiego pt. Kościół domem i szkołą komunii. Mottem biblijnym roku jest fragment z 1 Listu do Koryntian (3,9-11), w którym apostoł Paweł uświadamia chrześcijanom, że są Bożą budowlą, dosłownie Bożym budowaniem. W komentarzu do tych słów Ojcowie Soboru Watykańskiego II stwierdzają (KK 6):
Siebie samego porównał Pan do kamienia, który odrzucili budujący, ale który stał się kamieniem węgielnym (Mt 21,42 i paralele; por. Dz 4,11; 1 P 2,7; Ps 117,22). Na tym fundamencie Apostołowie budują Kościół (por. 1 Kor 3,11), od niego też bierze on swą moc i spoistość. Budowla ta otrzymuje różne nazwy: dom Boga (1 Tm 3,15), w którym mieszka Jego rodzina; mieszkanie Boże w Duchu (Ef 2,19-22), przybytek Boga z ludźmi (Ap 21,3).
1. Co to znaczy, że Kościół jest naszym domem?
Termin dom Boży znany jest biblijnej nauce o Kościele. Zastosował go wyraźnie św. Paweł. W 1 Liście do Tymoteusza czytamy: "Piszę byś wiedział, jak należy postępować w domu Bożym, który jest Kościołem Boga żywego" (3,15). Z soborowego zestawienia tekstu z Pawłowym pouczeniem o Bożym budowaniu wynika, że chodzi o dom wznoszony przez Boga i cieszący się Jego obecnością. Swoją moc i spoistość czerpie z Chrystusa, który jest jego kamieniem węgielnym. Jego specyfika wyraża się m.in. w tym, że jest ciągle w budowie. Stanowi Boże mieszkanie w Duchu (a więc nic materialnego) i przybytek Boga z ludźmi, których Bóg zaprasza do współbudowania wspólnego domu. Jako taki, Kościół jest równocześnie naszym domem, co Ojcowie Soboru zwiastują słowami: "dom Boga (1 Tm 3,15), w którym (...) mieszka Jego rodzina" (KK 6). Wyjaśnienie jest proste: skoro od dnia chrztu jesteśmy dziećmi Bożymi i razem stanowimy Bożą rodzinę, Kościół jako dom Boży jest równocześnie naszym domem. Jest to wspólny dom Boga i wierzących w Chrystusa. Przy tym nie chodzi o wspólne zamieszkanie pod jednym dachem, lecz o tajemnicę naszego trwania w Chrystusie.
bp Andrzej Czaja