X Niedziela Zwykła - 9 czerwca 2024
Refleksja
Niektóre stronnice Biblii czy użyte w niej sformułowania wydają się trudne do zrozumienia. Tak jest z pewnością również, gdy Jezus wypowiada słowa dotyczące grzechu przeciwko Duchowi Świętemu, którego skutkiem jest "grzech wieczny". Jak należy rozumieć te słowa? Skąd pojawia się stwierdzenie Jezusa, że taki grzech nie może być odpuszczony? Chodzi o postawę człowieka, który nie tylko zamyka się na Boga, ale złośliwie utożsamia Go z szatanem.
Odwołując się do nauczania katechizmowego Kościoła, możemy wyróżnić sześć grzechów przeciwko Duchowi Świętemu:
1. Rozpaczać o łasce Bożej - grzech ten popełnia człowiek, który świadomie popada w rozpacz, mówiąc sobie, że nie ma już dla niego ratunku, że Bóg nie może kochać tak wielkiego grzesznika, jak on. Jest to wątpienie w Boże miłosierdzie, którego przyjęcie jest związane z podjęciem pokuty.
2. Zuchwale grzeszyć przeciwko miłosierdziu Bożemu - często tę postawę przyjmują ludzie w młodym wieku, którzy mówią tak: "Po co teraz będę się spowiadał? Poczekam, aż będę stary - wówczas będzie czas na pokutę, a teraz się wyszaleję". Kościół przestrzega, że nie znamy dnia ani godziny odejścia z tego świata.
3. Sprzeciwiać się uznanej prawdzie chrześcijańskiej - chodzi o stałe i świadome mówienie "nie" oficjalnej nauce Kościoła. Może mieć ono również charakter wybiórczy.
4. Zazdrościć bliźniemu łaski Bożej - za każdą łaskę Bożą człowiek winien jest dziękczynienie, nawet jeśli czasowo Bóg wystawia nas na próbę, a naszym znajomym udziela rozlicznych łask, np. szczerego nawrócenia.
5. Mieć serce zatwardziałe na zbawienne napomnienia - chodzi o stałe sprzeciwianie się pobożnym natchnieniom (np. do dobra) lub upomnieniom zatroskanych osób (rodziców, przyjaciół, księży), o nasze trwanie w grzechu.
6. Rozmyślnie trwać w niepokucie - może się przejawiać przez świadomość tego, że ktoś będąc w stanie grzechu śmiertelnego, a mimo to grzeszy nadal, nie widząc różnicy między jednym, a wieloma popełnionymi grzechami.
Bóg pragnie nawrócenia nawet największych grzeszników. I chociaż Miłosierdzie Boże jest nieskończone, to nie jest ono absurdalne. Może się bowiem zdarzyć, że człowiek prosi Boga o pojednanie, ale zarazem pojednać się nie chce. Albo w ogóle nie zależy mu na pojednaniu bądź w możliwość pojednania nie wierzy. Z miłosierdzia Bożego nie można sobie żartować, ani go sobie lekceważyć, ani nie można się na nie zamykać.
ks. Leszek Smoliński
Złota myśl tygodnia
Pamiętaj! Człowiek, którego poniżasz, jest człowiekiem, za którego umarł Jezus
ks. Piotr Pawlukiewicz
Na wesoło
A co myśleli Adam i Ewa zobaczywszy przy bramie archanioła z mieczem?
Jak sobie pójdzie, to wrócimy.
Patron tygodnia - 10 czerwca
bł. Eustachy Kugler
Józef urodził się 15 stycznia 1867 roku w Neu-Haus w Bawarii. Kiedy miał 7 lat, zmarł jego ojciec. Od wczesnego dzieciństwa Józef doświadczył biedy i niedostatku. Już jako trzynastoletni chłopiec uczył się ślusarstwa. Pracował ciężko po 12 godzin dziennie, będąc bitym przez majstra. Uległ poważnemu wypadkowi i choć podjęto leczenie szpitalne, pozostał inwalidą. Po wyjściu ze szpitala powrócił do domu rodzinnego. Wkrótce umarła mu matka.
Rozpoczął pracę jako ślusarz w zakładzie szwagra w Reichenbachu. Tam często odwiedzał klasztor bonifratrów oraz szpital, który bracia prowadzili. W 1894 roku został przyjęty do zakonu i otrzymał imię Eustachy. Tak rozpoczęła się jego ofiarna, ponad 50-letnia służba Bogu. Pomimo swojego kalectwa pracował gorliwie wśród chorych i niepełnosprawnych: w szpitalach, sanatoriach oraz domach opieki. Pełnił także wielokrotnie funkcję przełożonego wspólnoty zakonnej. Ostatecznie został wybrany prowincjałem i urząd ten sprawował aż do śmierci, przez 21 lat. Jego posługa przypadła na ciężkie lata reżimu hitlerowskiego, który prowadził walkę z Kościołem. Brat Eustachy przeszedł 30 przesłuchań gestapo, jednak nie odstąpił od wiary. Zwyciężał przeciwników świętością i wielkością swego ducha. To, co najbardziej uderzało w jego postawie, to duch modlitwy i bezgranicznego zaufania Bogu. Bardzo głęboka była również jego relacja do Maryi, którą umiłował jak Matkę. Często w modlitwie różańcowej oddawał Jej swoje sprawy.
Zmarł 10 czerwca 1946 roku w Ratyzbonie, w opinii świętości. Beatyfikowany został przez Benedykta XVI w dniu 4 października 2009 roku.
Opowiadanie
Pewien wojenny statek patrolował bardzo niebezpieczną część Morza Śródziemnego. W powietrzu wisiało coś złego. Widoczność była słaba, a w dodatku ograniczała ją gęsta mgła. Sam kapitan stanął na mostku i nadzorował swoją załogę. Kiedy zapanowała już ciemność, stojący na posterunku marynarz zawołał:
Widzę światło!
Czy jest nieruchome, czy się oddala? - zapytał kapitan.
Nieruchome, kapitanie, odpowiedział marynarz. Oznaczało to, że wojennemu statkowi zagrażało śmiertelne niebezpieczeństwo zderzenia się z innym statkiem.
Kapitan rozkazał nawigatorowi: - Wyślij natychmiast znak: płyniemy na siebie, zmieńcie o 20 stopni wasz kierunek.
Po chwili przyszła odpowiedź: - Lepiej, żebyście wy zmienili kierunek o 20 stopni.
Kapitan jeszcze raz zawołał: - Przekaż: ja tu jestem kapitanem, zmieńcie kierunek o 20 stopni.
Kolejna odpowiedź brzmiała:
Ja jestem marynarzem drugiej kategorii. Lepiej dla was, żebyście to wy zmienili kierunek o 20 stopni.
Kapitan rozwścieczył się do końca. - Przekaż - wrzeszczał już na całe gardło - jesteśmy statkiem wojennym, zmieńcie kierunek o 20 stopni.
Nadeszła kolejna odpowiedź: A ja jestem latarnią morską.
Wtedy wojenny statek zmienił swój kierunek.
«Jezus powiedział: Ty jesteś Piotr (czyli Skała) i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą». Nie jesteśmy w stanie spowodować zniknięcia Kościoła. Możemy natomiast sprawić zniknięcie samych siebie będąc przeciw Kościołowi.
Wierzę w Kościół - katechezy o Domu Bożym dla nas cz. 81.
Oto znaczące słowa papieża Jana Paweł II zawarte w 42. numerze Christifideles laici: "Aby ożywiać duchem chrześcijańskim doczesną rzeczywistość służąc osobie i społeczeństwu, świeccy nie mogą rezygnować z udziału w ‹polityce›, czyli w różnego rodzaju działalności gospodarczej, społecznej i prawodawczej, która w sposób organiczny służy wzrastaniu wspólnego dobra; (...) prawo i obowiązek uczestniczenia w polityce dotyczy wszystkich i każdego; formy tego udziału, płaszczyzny, na jakich on się dokonuje, zadania i odpowiedzialność mogą być bardzo różne i wzajemnie się uzupełniać. Ani oskarżenia o karierowiczostwo, o kult władzy, o egoizm i korupcję, które nierzadko są kierowane pod adresem ludzi wchodzących w skład rządu, parlamentu, klasy panującej czy partii politycznej, ani dość rozpowszechniony pogląd, że polityka musi być terenem moralnego zagrożenia, bynajmniej nie usprawiedliwiają sceptycyzmu i nieobecności chrześcijan w sprawach publicznych".
Zachęcając katolików świeckich do uczestnictwa w polityce, Kościół ma świadomość trudności i wielu niebezpieczeństw związanych z tą służbą. Dlatego coraz mocniej uwydatnia potrzebę właściwej formacji społeczno-duchowej. Polityka nie może być bowiem domeną ludzi przypadkowych, niekompetentnych, karierowiczów czy pozorantów. Powinni się jej poświęcać ludzie odczuwający powołanie do ulepszania porządku doczesnego (por. Octogesima adveniens, 18), ludzie moralnie zdrowi, altruiści właściwie przygotowani i uformowani. Ojcowie Soboru Watykańskiego II stwierdzają: "Ci, którzy posiadają talent do działalności politycznej lub mogą się do niej nadać (...) niech się do niej sposobią i oddają się jej, nie myśląc o własnej wygodzie lub zyskownym stanowisku" (KDK 75).
bp Andrzej Czaja