IV Niedziela Adwentu 18 grudnia 2022

18 grudnia 2022

Refleksja

W żywotach świętych mamy dużo przykładów, że Pan Bóg przemawiał do ludzi przez sny nie tylko w czasach biblijnych, ale także i później. Prorocze sny przewijają się także w biografiach świętych. Jeden z bardziej znanych dotyczy świętego Dominika, założyciela zakonu dominikanów. Brat Jordan z Saksonii, pierwszy po św. Dominiku generał zakonu, pisze, że kiedy założyciel dominikanów miał się urodzić, matka miała sen, że urodzi pochodnię, która rozpali cały świat. Podobnie proroczy sen miała matka Nicolo Paganiniego: ukazał jej się anioł, który oznajmił, że syn zdobędzie w przyszłości sławę najwybitniejszego skrzypka na świecie. Ojciec potraktował sen jako proroctwo i postanowił wysłać syna na lekcje gry na skrzypcach.

Dziś w Ewangelii, a więc najważniejszej kronice - opisującej dzieje naszego zbawienia - usłyszeliśmy też o śnie, który odmienił życie św. Józefa. Ewangelista Mateusz wspomina o zaślubinach Józefa z Maryją oraz o śnie Józefa i jego konsekwencjach. Józef był człowiekiem sprawiedliwym, tzn. prawdomównym, uczciwym, pracowitym i mądrym. Pełnił wolę Bożą, wyrażoną w przykazaniach i w ten sposób podobał się Bogu. Sytuacja, kiedy dowiedział się, że bogobojna, uczciwa panna, którą miał poślubić, spodziewa się dziecka, zaskoczyła go. Można przypuszczać, że Józef nie przypisywał Maryi winy, dlatego też nie zamierzał jej publicznie oskarżać. Kiedy jednak Józef podjął decyzję o "oddaleniu" Maryi, wówczas wkroczył Bóg, wysyłając z interwencją anioła. Józef został pouczony przez Anioła, że jego osoba jest włączona w Boże plany zbawienia. We śnie otrzymał wyjaśnienie zaistniałej sytuacji. Wiara Józefa była tak wielka, że zaufał. Właśnie sen, który jest znakiem tak omylnym, wybrał w przypadku Józefa Bóg, jako sposób objawienia swych planów.

I w życiu każdego z nas może być tak, że poprzez jakiś jeden konkretny znak Bóg będzie do nas docierał bardziej niż przez inne. Zatem trzeba otworzyć się na te znaki. Patrząc na ten fakt z perspektywy chrześcijanina XXI wieku wiemy, że Biblia jest ukończona i dotyczy wszystkiego, czego potrzebujemy, od teraz, aż do wieczności. To nie znaczy, że dzisiaj Bóg nie czyni cudów lub nawet nie mówi przez sny. Różnica polega na tym, że Bóg przez Biblię objawił sposób, w jaki postanowił postępować z rodzajem ludzkim aż do wieczności. Cokolwiek Bóg mówi, niezależnie czy jest to sen, wizja, "cichy wewnętrzny głos", będzie się całkowicie zgadzało z tym, co już objawił w Słowie. Tak więc snom nie można nadawać większego autorytetu ponad ten, jaki posiada Pismo Święte. Jeśli nawet miałeś jakiś ważny, twoim zdaniem, sen i czujesz, że być może dał ci go Bóg, na modlitwie czytaj Pismo Święto i utwierdź się w przekonaniu, że sen pozostaje w zgodzie z tym, co ono mówi. Jeśli tak, rozważ na modlitwie, czego Bóg oczekuje od ciebie w odpowiedzi na twój sen.

Całe wydarzenie opisane w dzisiejszej Ewangelii skłania nas do refleksji nad sposobem działania Boga wobec każdego. Bogu zależy na naszym wzroście, który odbywa się przez dokonywanie właściwych wyborów, opartych o Boże prawo, jak w życiu św. Józefa.

ks. Leszek Smoliński

Złota myśl tygodnia

Wierzyć w Kościół, znaczy wierzyć w obecność Boga pośród nas, żyć Jego bliskością i miłością.

bp Andrzej Czaja

Na wesoło

Tato masz dzisiaj takie małe zebranie rodziców w szkole.

A co masz na myśli mówiąc małe?

Ja, ty, wychowawczyni i dyrektor.

Święci patronowie

Święty Dominik z Silos

Dominik urodził się w Cañas, w Hiszpanii, ok. roku 1000. Jego rodzice pochodzili z podupadłej rodziny szlacheckiej. Jako młodzieniec wstąpił do benedyktynów. Kiedy otrzymał święcenia kapłańskie, opuścił klasztor i zamieszkał jako pustelnik w grocie w górach Sierra de Cameros. Około roku 1030 powrócił do benedyktynów, tym razem do S. Millan de la Cogolla, gdzie niebawem powierzono mu obowiązki mistrza nowicjatu. Po pewnym czasie został wybrany przeorem. Opuścił i ten klasztor, wydawało mu się bowiem, że zakonnicy mają tu za wiele wygód. Udał się do klasztoru św. Sebastiana w Silos. Kiedy tylko tam przybył, król Ferdynand mianował go opatem.

Dominik zabrał się zaraz do przeprowadzenia reformy na wzór opactwa w Cluny. Bóg pobłogosławił dziełu: szybko pomnożyła się liczba zakonników. Opat naprawił walące się zabudowania, urządził wielkie skryptorium do przepisywania tak bardzo potrzebnych ksiąg. Niektóre ze sporządzonych tam iluminowanych rękopisów po dziś dzień można podziwiać w British Museum. Skutecznie działał na rzecz jeńców chrześcijańskich, pozostających w niewoli u Maurów. Ubogich ludzi zajął rzemiosłem, które równocześnie było zapleczem dla opactwa. Zostawił klasztor zasobny, promieniujący dokoła wysoką kulturą, a nade wszystko z dobrym, zakonnym duchem.

Zmarł 20 grudnia 1072 roku. Kronikarz pisze, że przy jego grobie działy się cuda. Dlatego biskup nakazał przenieść uroczyście ciało opata do kościoła opactwa w 1076 r. Kult Dominika z Silos Stolica Apostolska zatwierdziła w 1720 roku, zaś w 1748 roku jego imię zostało wpisane do Martyrologium Rzymskiego. Kult Świętego jest żywy w Hiszpanii. Ku jego czci wzniesiono dziesiątki kościołów. Wśród cudów i łask, otrzymanych za pośrednictwem św. Dominika, wspomina się między innymi to, że bł. Joanna z Azy uprosiła sobie syna. Z wdzięczności nadała mu imię Dominik. Był nim św. Dominik Guzman, założyciel Zakonu Kaznodziejskiego (dominikanów).

Opowiadanie

Przygoda jeżów

Któregoś lata rodzina jeżów zamieszkała w lesie. Pogoda była piękna, było gorąco i cały dzień jeże bawiły się pod drzewami. Swawoliły na polach w pobliżu lasu, bawiły się w chowanego pośród kwiatów, łapały muchy, by pożywić się, a nocą zasypiały na mchu w pobliżu norek.

Pewnego dnia zobaczyły, że spada liść z drzewa. Nadchodziła jesień! Spadających liści było coraz więcej. Jeże bawiły się, goniąc je. Tymczasem noce stawały się coraz chłodniejsze, jeże spały więc pod suchymi liśćmi.

Robiło się coraz zimniej. Na rzece czasem było widać lód. Śnieg pokrył liście. Jeże drżały z zimna przez cały dzień, a nocą nie mogły zmrużyć oka, tak było zimno.

Pewnego wieczoru postanowiły przytulić się jeden do drugiego, aby się ogrzać, ale rozbiegły się szybko na cztery strony lasu: przy tylu kolcach pokaleczyły sobie nosy i łapki. Nieśmiało zbliżyły się do siebie jeszcze raz, ale pokłuły sobie pyszczki. I ilekroć podbiegły do siebie, zdarzało się podobnie.

Koniecznie trzeba było znaleźć sposób, by móc być blisko siebie: ptaki grzały się jeden przy drugim, podobnie króliki, krety i inne zwierzęta. Wówczas łagodnie, powoli, każdego wieczoru, aby ogrzać się, ale nie pokłuć, zbliżały się jeden do drugiego z zachowaniem tysięcznych ostrożności.

Wreszcie znalazły odpowiedni sposób. Wiejący wiatr nie przeszkadzał im już. Teraz mogły spać wszystkie razem w cieple.

Wierzę w Kościół - katechezy o Domu Bożym dla nas cz. 4.

Trzeba też wyraźnie podkreślić, że trudniej jest wierzyć w Kościół, niż wierzyć w Boga. Wynika to najpierw z samej natury wiary, która chętniej odnosi się do tego, co niewidzialne. Wprawdzie wiara szuka potwierdzenia, ale broni się przed ucieleśnieniem czy materializacją swego przedmiotu. Dlatego łatwiej jest poniekąd wierzyć w Boga niż wierzyć w Jezusa Chrystusa. Ludzkiej wierze trudno jest przyjąć niesamowity paradoks Wcielenia - to, że Bóg stał się człowiekiem. W przypadku wiary w Kościół stopień trudności powiększa paradoks związania świętości Boga z grzesznością ludzi. Trudność wiary w Kościół wiąże się też z wymogami, które ona stawia. Domaga się przyjęcia nakazów Kościoła, kroczenia jego drogami, wchodzenia w struktury jego życia i działania. Tymczasem człowiek tęskni za bezpośrednim kontaktem z Bogiem i woli kroczyć ku Niemu po swojemu. Bez wiary w Kościół, bez wiary Kościołowi, bez dawania wiary temu, co głosi oraz bez kształtowania żywej wspólnoty wiary nie da się Kościoła budować. Sam chrzest niewiele

pomoże. Można być wtedy chrześcijaninem tylko z metryki.

Dlatego trzeba wołać w stronę Boga: "Przymnóż nam wiary w Kościół!" Bez niej trudno z Kościoła czerpać, widzieć w nim wartość i nie sposób go urzeczywistniać.

Potrzeba też lepszej znajomości Kościoła, wiedzy o Kościele. W Liście do kapłanów na Wieki Czwartek w 2008 roku pt. Umowa - przymierze z Najwyższym Kapłanem biskupi polscy stwierdzili: "Pilnie potrzebna jest dobra katecheza o Kościele, a raczej o obecności Chrystusa w Kościele. Potrzebna jest dla nas, potrzebna jest dla wiernych. Szczególnie zaś potrzebne jest myślenie na wzór Ewangelii".

bp Andrzej Czaja